Wstęp

Prognozy meteorologiczne zostały opracowane na podstawie tzw. "teorii grawitacyjnej" i obserwacji ludowych.

Wszystkich zainteresowanych zagadnieniami meteorologicznymi serdecznie zachęcamy do odwiedzenia bloga autora tej metody - Gluszekweather's Blog.

PODSTAWY TEORII

W dociekaniu przy odkrywaniu prawdy, którą zajmuje się poważna nauka, dobrze jest zastosować retrospekcję pozwalającą na spojrzenie wstecz, aby się zapoznać z dłuższej perspektywy badanemu zagadnieniu. Z tradycji wiadomo, że starzy ludzie powtarzali często przy uwagach meteorologicznych, gdy pojawiały się zwłaszcza jakieś nieprawidłowości w porach roku, że "jaka zima, takie lato" i odwrotnie. To przekonanie i jego ewentualną sprawdzalność, można wyjaśnić na podstawie wiedzy astronomicznej, zastosowanej w globalnej meteorologii. Chodzi o tzw. "metodę grawitacyjną", służącą do wyjaśniania zjawisk meteorologicznych, będących skutkami zmian natężenia pola grawitacyjnego, biorącego udział w generowaniu sił pływowych. Zacytowane wyżej twierdzenie naszych przodków stwarza wyraźną przesłankę, dającą się udowodnić znajomością wiedzy astronomicznej, jak już wspomniałem wyżej. Drzwi do tej wiedzy otwiera prawie 19-letni cykl obiegu kątowego naszego Księżyca w stosunku do równika ziemskiego, zawierającego się pomiędzy 18 a 29 równoleżnikiem naszej planety.

Wyjaśnienie jest proste: półroczna różnica deklinacji Księżyca (kątowa odległość od równika) jest bardzo mała, prawie niezauważalna, stąd podobne skutki meteorologiczne. Z pewnością nasi dostojni przodkowie o tym nie wiedzieli, ale jesteśmy im wdzięczni za, moim zdaniem, trafne spostrzeżenie. Zatem ostra zima następuje wtedy, gdy Księżyc oscyluje w granicach Zwrotników Raka i Koziorożca, bo wyjątkowo wtedy, w czasie zimowego i letniego przesilenia Słońca (grudzień, czerwiec) obie deklinacje tych źródeł grawitacji pokrywają się, czyli ich wypadkowa (suma) wektorów jest maksymalna, a więc mają wspólny zerowy tensor (wektor-łuk na kuli) dwa razy na 19 lat, ze względu na połowę cyklu.

ZASADY PROGNOZOWANIA

Na jakiej podstawie naukowej opierają się prognozy? Prawdopodobnie chodzi tu o prawidłowości meteorologiczne, które z kolei muszą się opierać na kardynalnych prawach fizyki! Niezbitym faktem jest, że zjawiska meteorologiczne się powtarzają, a więc ich przyczyny powstawania powinny być również podobne! Zatem droga do długoterminowego prgnozowania pogody powinna być otwarta! Jednak tej opcji unikają nawet najwybitniejsi profesjonaliści – dlaczego? Przyjrzyjmy się ich pracy. Posługują się wspaniałym narzędziem, jakim jest obserwacja satelitarna i co z tego wynika? Wiedza dokładnie jaki układ pogodowy jest w danym momencie i jaki może nastapić w najbliższych dniach i na tym "geniusz" się kończy? Na razie chyba tak. To bardzo smutne! Moim zdaniem trzeba w sprawie przyczyn pogodotwórczych, wszcząć "śledztwo dedektywistyczne"(!). Chodzi o wskazanie przyczyn niespodziewanych (anomalie) nagłych zmian obserwowanych w układach barycznych. Enigmatyczny dwutlenek węgla z pewnością tu nie wystarczy, bo klimat ciągle się zmieniał, zmienia i będzie zmieniał. Zatem powstaje pytanie: jaka siła zadecydowała o tych zmianach?

Nauka mówi, że anomalie są potwierdzeniem reguły! Wplyw na klimat mają góry, morza, oceany, stopień nagrzania i tylko ta ostatnia przyczyna może ulegać zmianom ze względu na nierównomierną pracę Słońca. Jednak w tym całym wywodzie nie bierze się na poważnie siły grawitacyjnej zmieniającej swoje nateżenie i punkt przyłożenia siły do naszego globu w każdym ułamku czasu. Tych czynników meteorologia nie uwzględnia. Chyba dlatego prognozy długoterminowe są zablokowane. Tym zagadnieniem ja zajmuję się od połowy ubiegłego wieku. W roku 1975 znałem już prawdziwe przyczyny ruchu atmosfery i w 1980 ogłosiłem jego matematyczną definicję, że jest funkcją zmiennego natężenia pola grawitacyjnego przykładanego do naszgo globu w zmieniających się punktach przyłożenia siły i w zróżnicowanym czasie. Do poznania tych danych potrzebna jest astronomia, ale z tej nauki meteorologia raczej mało korzysta. Na taki tok rozumowania naprowadziła mnie praca niemieckiego autora H. Fickera (wydana przez PWN w 1958 r. w Warszawie) pt. "O pogodzie", w której ten dociekliwy obserwator kategorycznie twierdzi, że o ruchu atmosfery decydują jej górne warstwy, a tam, wydaje mi się, trudno o większy stopień nagrzania. Zacząłem wiec "badac" (w konwencji zabawy) działanie pola grawitacyjnego na powłokę gazową Ziemi. Wyszedlem z założenia, że skoro Księżyc porusza dwa razy na dobe hydrosferą, a nawet litosferą, zatem atmosfera mu się też nie oprze. Na podstawie praktyki mogę śmiało stwierdzić, że można wyznaczać prawie dokładnie datę nadzwyczajnych zjawisk meteorologiczno-sejsmicznych. Zasada jest taka: im więcej skrajnych faktów astronomicznych, tym bardziej drastyczne są zjawiska meteorologiczne lub sejsmiczne.