Kącik meteorologiczny - 2015

26 grudnia 2015 r.

Struktura globalnej zmiany pogody

Struktura globalnej zmiany pogody jest "namacalnie" widoczna od dnia 25 grudnia br., bowiem mamy wyraźną cezurę grawitacyjną w głównych, zewnętrznych źródłach sił pływowych. W związku z tym obserwujemy kumulację przyczyn wpływających na zmianę natężenia pola grawitacyjnego, czyli zmianę ciśnień wokół naszego Globu. A mianowicie są to następujące fakty astronomiczne:
a) pełnia Księżyca,
b) pełnia Księżyca w dolnej kulminacji deklinacyjnej,
c) Słońce po przesileniu zimowym,
d) Ziemia tuż przed peryhelium.

Jednym słowem wszystkie trzy ciała niebieskie wykonują po prostu komendę "w tył zwrot"! W oparciu o powyższe fakty prognozowałem w ostatnim wpisie, że powinien być mróz! Już widzę jak sceptycy, a zwłaszcza statystycy zacierają ręce i śmieją się z "nieudanej prognozy pogody" jakiegoś tam wierszoklety. Jednak niektórzy synoptycy anonsują zmiany, bo zauwazają nad północną Europą tworzący się wyż, który na Sylwestra sprowadzi do Europy Środkowej mroźny wyż. Dodatkowo słyszymy, że w południowych stanach USA tornada zabiły 14 osób, a na granicy Pakistanu było silne trzęsienie ziemi, ponad 6 stopni w skali Richtera, powodzie w północnej częsci Ameryki Południowej.

W przyrodzie nic nie dzieje się bez przyczyny, którą musimy dedukować na podstawie skutków .

Pozdrawiam - M. Grawit


15 grudnia 2015 r.

Tajfun i wichura

Tajfun na Filipinach i wichura nad Polską czy mogą mieć coś wspólnego? Wydaje mi się, że tak, bo ich wspólnym mianownikiem prawdopodobnie jest pozycja deklinacyjna Księżyca, który w nocy z 13/14 grudnia br. zaczął wracać do równika z południowej, hiperbolicznej kulminacji deklinacyjnej. Jest to bardzo ważny moment grawitacyjny, w którym zewnętrzne źródło grawitacji "zatrzymuje się kątowo", zmieniając swój tensor na przeciwny (z południowego na północny). Domyślam się, że wtedy górne warstwy powłoki gazowej Ziemi ulegają "destabilizacji", bo ich tendencje rozwojowe zostają zakłócone. Nadmienić należy, że temu procesowi towarzyszył przypływ syzygijny, w postaci tuż po nowiu Księżyca. Właśnie po tej fazie gwałtownie słabnie jego siła oddziaływania grawitacyjnego, a wzmaga się przyciąganie wewnętrzne Ziemi i mamy takie "nieprzewidziane" (?) efekty. Twierdzę jednak już od 40-tu lat, że można je skutecznie przewidywać w nieograniczoną przyszłość. Wystarczy zajrzeć do kalendarza astronomicznego i zobaczyć, kiedy nasz "winowajca" wykona komendę "w tył zwrot!"(zwłaszcza po pełni lub po nowiu).

A więc przewidywanie czasu nagłych zjawisk pogodowych jest nadzwyczaj łatwe, gorzej ma się sprawa z wyznaczeniem miejsca tychże, ale najlepsi geofizycy powinni sobie z tym poradzić w oparciu o doświadczenie.

Pozdrawiam - M. Grawit


9 grudnia 2015 r.

Zmiana aury

Zmiany pogody, jak wielokrotnie ogłaszałem, mają swoje miejsce, a zwłaszcza czas, w ważnych punktach geograficznych i grawitacyjnych. Główną uwagę trzeba zwrócić na okresy przesilenia letniego i zimowego. Jestem bardzo ciekawy czy ktoś, oprócz mnie zauważył (przepraszam za nieskromność), że w środkowej Europie właśnie wtedy pokazują się "zgniłe wyże"? Tak bywa w czerwcu i w grudniu.

Przypuszczam, że wiąże się to z opadaniem pogrubianej atmosfery w średnich szerokościach geograficznych, przy odchodzeniu Księżyca od równika. Właśnie za dwie doby będzie w fazie nowiu, w pobliżu południowej kulminacji, po której powinny się nasilić większe opady, może już śniegu, bo w temperaturze okołozerowej trudno wyrokować. Największy mróz uderzy w same Święta, w czasie pierwszej pełni zimowej! Uprzedzam, że mówi to "wierszokleta"!

Pozdrawiam - M. Grawit


30 listopada 2015 r.

Zasada grawitacyjna "gra"!

Meteorolodzy tłumaczą: "powstała różnica ciśnień, bo się pojawił agresywny niż na zachodzie Europy, dlatego mamy pogodę dynamiczną, bo w górach wieje do 140 km/godz., a nad morzem do 100 km/godz. "Konia z rzędem" temu, kto wyjaśni, jaka siła "wyprodukowała" ten wstrętny niż. Grawitacja zaś odpowiada bardzo prosto i jasno: zewnętrzne źródło grawitacji (Księżyc) po górnej kulminacji deklinacyjnej wraca do równika i w średnich szerokościach geograficznych powłoka gazowa nad Oceanem Atlantyckim naładowana wilgocią zaczyna opadać, zatem tworzy się głęboki niż!

Jeszcze w połowie ubiegłego wieku autor książki pt. "O pogodzie" H. Ficker informował, że zagadnienie powstawania niżów i wyżów na razie odłożono na dalszy plan, ze względu na dużą ilość materiału obserwacyjnego (cytuję z pamięci). Moim skromnym zdaniem "tu jest pies pogrzebany". Znajomość tego "rodowodu" pozwoli nam na prognozowanie stanów barycznych w dowolną przyszłość, oczywiście w ogólnych zarysach! El Nino też jest wyjaśnione, bo zgłasza się w sposób agresywny, gdy Księżyc w 18,6-letnim cyklu deklinacyjnym najbliżej oscyluje wokół równika! Prawdopodobnie niektórzy naukowcy czekają, aż Japończycy coś takiego wymyślą. Tymczasem tu potrzebne tylko zdrowe myślenie matematyczno - grawitacyjne.

Pozdrawiam - M. Grawit


25 listopada 2015 r.

Św. Marcin jeździł na drugi dzień po górach na "białym koniu", a po nizinach przesiadał się na na młodego, szarego źrebaka, bo siwizny jeszcze na nim nie było. Dziś na 25 listopada ostry mróz na pełni zgłosił się "prawidłowo". A więc nie trzeba wielkich "wróżbitów", aby takie długoterminowe prognozy wiarygodnie ogłaszać. Potrafi je przewidywać każdy, kto znajdzie pełnię Księżyca w kalendarzu. Przypominam, że dzieje się to zwłaszcza wtedy, gdy oba źródła grawitacji (Słońce i Księżyc) dążą zgodnie, równocześnie po obu stronach Globu do obydwu Biegunów. Między innymi dlatego ustala sie aura stabilna, czyli panuje bezruch. Niektórzy powiedzą, że brak chmur spowodował "wypromieniowanie ciepła do atmosfery i dlatego mamy mróz" . Tak, tak, proszę Państwa "krowa dlatego oddaje mocz, bo podnosi ogon!". Przepraszam za "weterynarię" w meteorologii, ale tak mi się to kojarzy. "Wypromieniowanie" jest skutkiem, a nie przyczyną, która ma swe źródło w sytuacji grawitacyjnej! Mam nadzieję, że temu nie zaprzeczy nawet żaden Noblista, bo nie zechce się ośmieszyć (niestety tak mi się wydaje, że niektórzy badacze zajmują się semiologią, a pomijają etiologię). Zjawisko to jest przyporządkowane szczególnie Europie Środkowej, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym. W tym czasie kiedy u nas mamy wyż, na północnym Atlantyku "czyhają" niże i wkrótce pogoda sie zmienia.

Pozdrawiam - M. Grawit


5 listopada 2015 r.

Święty Marcin powinien przyjechać na "białym koniu", ponieważ 11 listopada będzie nów Księżyca, który na naszej pólkuli coraz wyżej podchodzi ku północy. Na razie synoptycy mówią, że będzie ciepło.

Jestem ciekawy czy po nowiu zmienią zdanie? Największego mrozu należy się spodziewać na pełni. Taka "akcja" powinna się powtarzać aż do marca 2016 roku. W czasie nadchodzącej zimy chcę sprawdzić czy nastąpią układy baryczne podobne do letnich (wyżowe), jak przypuszczam, spowodowane większą ilością znaczących grawitacyjnie planet, będących w bliskiej koniunkcji ze Słońcem. A więc ich siła grawitacyjna jest redukowana i stąd mieliśmy upalne lato z katastrofalnymi zjawiskami punktowymi. Można zapytać, dlaczego wyż na pełni? Bo po obu stronach naszego Globu działają dwa wielkie źródła grawitacji: Słońce i Księżyc, które wspólnymi siłami przemieszczają powłokę gazową w kierunku średnich szerokości geograficznych, przy rosnącej ich deklinacji w kierunku obu Biegunów.

Pozdrawiam - M. Grawit


23 października 2015 r.

Powódź w Grecji

Dlaczego mamy powódź w Grecji? Propagując teorię grawitacyjną w meteorologii, wielokrotnie zaznaczałem, że drastyczniejsze zmiany w pogodzie następują między innymi po zrównaniu deklinacji obu zewnętrznych źródeł grawitacji tj. Słońca i Księżyca. A właśnie taki przypadek ma miejsce w ciągu ostatniej doby. Grecy prawdopodobnie pamiętają, że często ten kataklizm nawiedza ich teren pod koniec października albo z początkiem listopada. Dziś to się potwierdza w czasie koniunkcji deklinacyjnej (około -11º kątowych) obu ciał niebieskich. Zatem należy ogłosić "obrazoburczą" tezę, że w oparciu o grawitacyjną zasadę, można opracowywać prognozy długoterminowe bez ograniczenia w czasie (oczywiście w "ogólnych zarysach"). Tymczasem Nauka na razie o tym tylko marzy.

Pozdrawiam - M. Grawit


19 października 2015 r.

Tajfun na Filipinach

Tajfun na Filipinach zgłosił się zgodnie z zasadą grawitacyjną, bo w dolnej kulminacji Księżyca, 19 października, tuż przed pierwszą kwadrą. Moment zwrotu Satelity jest decydujący, gdyż zatrzymuje się "kątowo" i zmienia swój tensor z południowego na północny. Dodatkowo wypadkowa wektorów też słabnie w tych szerokościach geograficznych, więc brak siły podtrzymującej powoduje gwałtowne opadanie powłoki gazowej Ziemi i mamy tajfun czwartej wielkości. Gdyby w tym czasie był przypływ syzygijny (pełnia, nów) może byłaby piąta? Jak Szanowni Czytelnicy widzą, nasze "laboratorium" sięga kosmosu, musimy więc czekać na doświadczenie z wielką cierpliwością, bo nie potrafimy organizować tam doświadczeń.

Pozdrawiam - M. Grawit


5 października 2015 r.

Próbne podsumowanie cyklu

Nie wiem czy Szanowni Czytelnicy moich uwag sprawdzają je w praktyce, dlatego spróbuję im podrzucić małą "ściągę". Proszę zatem zauważyć, jak wspaniale współgra astronomia z meteorologią: mamy północną kulminację deklinacyjną Księżyca, z najmniejszą oscylacją wokół równika, w ciągu 18,6-letniego cyklu, a w pogodzie wyż skandynawski zaczyna powoli ustępować, bo przy powrocie Księżyca do równika powietrze osiada, dlatego niże z Atlantyku bardziej zdecydowanie podążają na wschód Europy. O tej prawidłowości pisałem wielokrotnie. Jest to główna teza teorii grawitacyjnej w meteorologii.

Przypominam, że statyczność atmosfery ma związek z krótkim poruszaniem się Satelity nad strefą równikową. Stąd, w pewnych rejonach Globu, słaby ruch atmosfery, który sprzyja zjawiskom punktowym w postaci nadzwyczajnych opadów, czego jesteśmy świadkami w Chinach i Ameryce Środkowej.

Marzeniem moim jest, aby wszyscy moi Sympatycy (jeśli tacy są?) mogli samodzielnie przewidywać dłuuugoterminową prognozę pogody.

Popatrzmy zatem wstecz. Na początku minionego cyklu, w 1997 roku wylewała Odra (pomagali jej trochę Czesi), bo wdzierały się od zachodu niże atlantyckie, zaś od największego wychylenia oscylacji Księżyca, w połowie cyklu, zaczęły przeważać niże bałkańskie (czarnomorskie) i wtedy wylewała Wisła. Najgroźniej było na granicy trzeciego i czwartego kwartału wspomnianego cyklu, gdy Księżyc razem ze Słońcem zawracał od Zwrotnika Raka. Wtedy była powódź w Sandomierzu i w dalszych odcinkach Wisły.

Pozdrawiam - M. Grawit


23 września 2015 r.

>Najmniejsza deklinacja Księżyca

Dnia 22 września prawie od czterdziestu lat Księżyc znalazł się w najbliższej oscylacji, na - 18º kątowych od równika. Na drugi taki przypadek trzeba czekać 18,6 roku. Sugeruję, że statyczność atmosfery w br. ma w tym fakcie astronomicznym swoje źródło. Stąd są te punktowe kataklizmy opadowe i zawieruchy oraz małe parcie układów barycznych na wschód.

Pozdrawiam - M. Grawit


12 września 2015 r.

Cyrkulacja

Stan pogody zależy nie tylko od stopnia nagrzania, ale głównie od cyrkulacji, którą kierują siły pływowe generowane przez zewnętrzne i wewnętrzne źródła grawitacji. Adekwatny tego dowód obserwujemy od początku września br. Najpierw Księżyc, wędrując ku północy, spowodował adwekcję powietrza polarnego, po korzystnej "roszadzie" ze Słońcem. To ostatnie zrezygnowało z królowania w szerszych szerokościach geograficznych, a satelita zaczyna na pewien czas sam "rządzić", oczywiście grawitacyjnie. Stąd taka nagła zmiana temperatury - upały i śnieg w górach. Kiedy Księżyc przechodził przez równik, zostawił na Oceanie Spokojnym trzy "plamy" w postaci tornad, które w internecie określono jako niespotykane! Jednak, gdy ktoś przeczytał uważnie moją rymowankę ("grafomankę"?) z dnia 30 sierpnia, ten się dowiedział, że w pasie równikowym coś ważnego "zdarzyć się musi"! Powód: Słońce z Księżycem podeszło do równika, a satelita zbliża się do najkrótszej oscylacji w ciągu 18,6 lat (może nawet do 37-miu?). Według tradycji i zima powinna być nadzwyczajna do -30ºC, bo należy się spodziewać tych samych układów barycznych, ze względu na podobną oscylację satelity, ale już bez słonecznego nagrzania.

Pozdrawiam - M. Grawit


8 września 2015 r.

Roszada

Czy ktoś zauważył roszadę w sinusoidzie deklinacyjnej Słońca i Księżyca? Właśnie 7 września Księżyc w ostatniej kwadrze doszedł do północnej kulminacji deklinacyjne na +18º kątowych, a Słońce "robiąc mu miejsce" zbliża się do równika na +6º. Ono przestało trzymać straż grawitacyjną w średnich szerokościach geograficznych i daje pierwszeństwo satelicie, który ma 2,2 razy większą siłę przyciągania od niego. Zatem nie trzeba się dziwić, że zmieniła się aura! Zamiast upałów w Tatrach mamy śnieg! Chociaż "stopień nagrzania" zapewne jest ten sam, nastąpiła radykalna zmiana, bo odwróciła się cyrkulacja, która moim zdaniem, zależy od sił pływowych. Jeśli ktoś je lekceważy, niech nie myśli, że jest filarem Nauki!

Ten marazm zastojowy został na pewien czas przerwany, ale w zimie, po przesileniu powinien się powtórzyć. Dlatego czekam na sprawdzenie się ludowego porzekadła: jakie lato, taka zima (-30ºC na pełni), bo Księżyc będzie chodził tymi samymi drogami, czyli w kulminacjach deklinacyjnych będzie docierał do tych samych równoleżników! To jest kwintesencja odkrycia grawitacyjnego w meteorologii!

Pozdrawiam - M. Grawit


23 sierpnia 2015 r.

Gdzie jest Prawda?

Nauka jest to szukanie (odkrywanie) wiedzy pewnej! Tego uczymy się na studiach. A więc co z tą meteorologią, a zwłaszcza z synoptyką? Parę dni do przodu i dalej nie ruszy? Tymczasem jakiś "amatorzyna" daje sposób do wyznaczania niektórych stanów pogodowych bez ograniczeń w przyszłość? Niektórzy pomyślą: ale zaszalał megaloman! Czy rzeczywiście? Powtarzam jeszcze raz, wielkie, nadzwyczajne opady (zjawiska) dotychczas następowały, między innymi, w Europie Środkowej zawsze po dolnej koniunkcji Wenus w połączeniu z nowiem Księżyca, zwłaszcza w sytuacji jego perygeum. Datę wyznaczy każdy, kto umie czytać tabele astronomiczne. Mam nadzieję, że właśnie to jest wiedza "pewna"! Sprawdzalność tej tezy następuje regularnie, lecz z różnym zasięgiem, np. w br teren kataklizmu ograniczył się tylko do Wielkopolski i Małopolski w połowie bm. To specyficzne wydarzenie uczy nas, że ruchem kieruje nie tylko stopień nagrzania atmosfery, głównie pole grawitacyjne zewnętrznych źródeł grawitacji. Jeśli tej siły nauka nie uwzględni, będzie dalej stała w miejscu, tylko na kilka dni do przodu.

Dowody: W tym roku mamy stopień nagrzania chyba w 100%. Powinien być maksymalny "ruch w interesie", a tymczasem utrzymuje się ciągła statyczność(!). W Ameryce Północnej też susza. Jeśli chodzi o opady, przeważają raczej wydarzenia punktowe, właściwe dla statyczności pola grawitacyjnego. Wenus z Księżycem "zrobiły swoje", a tymczasem Jowisz całkowicie się wyłączył z tego działania i wcale nie pomaga "towarzystwu", bo 26 sierpnia będzie w koniunkcji ze Słońcem, a więc kilka jednostek astronomicznych od Ziemi! A tu w pobliżu niej nasz satelita tak się "rozleniwił", że 21 września tylko o 18º kątowych oddali się od równika! Na taki stan trzeba było czekać 18,6 roku! A tu w publikatorach ogłaszają, że strefa równikowa bardzo się nagrzewa i grozi nam El Nino! Grawitacja ten problem rozwiązuje definitywnie! Powolna oscylacja potężnego źródła grawitacji o maksymalnie skróconej amplitudzie najpierw pogrubia powłokę gazową Ziemi (pływy), a wiadomo grubszy płaszcz więc ciepło się kumuluje! Jakie proste wytłumaczenie.

Pozdrawiam - M. G.


16 sierpnia 2015 r.

Leniwe grawitacje

A więc co z tym 15 sierpnia? Jest zmiana w pogodzie czy nie? W Poznańskiem powiedzą, że tak!!! Jednak na południowym wschodzie Polski na razie nikt tego nie potwierdza. Nawet dzisiaj spotkałem znajomego, który zdziwiony mówił mi, że moja prognoza sprzed wielu miesięcy nie sprawdziła się. Pocieszyłem go, że w Poznaniu twierdzą inaczej.

Szanownych Czytelników moich wpisów już informowałem, że jest to pierwsze me doświadczenie na przestrzeni prawie 19-tu lat! Tyle bowiem trzeba było czekać na taki "leniwy" układ grawitacyjny! Za miesiąc, tj. 21 września Księżyc po raz pierwszy będzie oscylował najbliżej równika w ciągu tak długiego czasu. Obecnie jego deklinacja oscylacyjna skraca się już tylko zaledwie o parę minut kątowych. Nie trzeba się zatem dziwić, ze zmiany pogodowe tak "leniuchowato" zdążają na wschód. W związku z tym pojawiają się incydenty punktowe, czyli burze termiczne. Gdyby koniunkcja Wenus przypadła w drugiej połowie czerwca albo na początku lipca i dodatkowo wspomagałby ją nów Księżyca w sytuacji perygeum oraz gdyby Jowisz gdzieś czaił się daleko od równika w pobliżu opozycji, wtedy można by mówić o wielkich opadach przemieszczających się szybko na wschód, tak jak to było w roku 1997 (początek cyklu), kiedy zatonął Wrocław. Niestety w "naszym laboratorium", nawet najwybitniejsi astronomowie nie dadzą rady zorganizować nawet najmniejszego doświadczenia, cóż mówić o zwyczajnym "wierszoklecie"?

Jest jeszcze jedna sytuacja bardzo ciekawa, bo kolega Wenus chowa się wstydliwie za Słońcem, a więc jego koniunkcja nic nie znaczy w sensie grawitacyjnym! Dodatkowo koniunkcja Wenus taka "łagodniutka", bo trzyma się kurczowo środkowej deklinacji zwrotnikowej tj. 12º kątowych razem ze Słońcem. A więc słaba zmiana wypadkowej wektorów i nie zmieniający się jej tensor źródeł grawitacji potwierdza regułę, że natężenie pola grawitacyjnego decyduje głównie (!) o ruchu atmosfery! Tymczasem sprawy termiczne wskazują na jej statyczność! Dlatego pytam: dlaczego meteorologia tego nie bada?!

Pozdrawiam - M. G.

PS. Zaznaczam, że podane tu wiadomości stanowią moje dobra osobiste! Można je rozpowszechniać, ale z podaniem źródła.


10 sierpnia 2015 r.

Zastój atmosfery

Skąd się bierze statyczność wyżu rosyjskiego? Na to pytanie nauka nie ma odpowiedzi? Synoptycy mówią, że "uparty (mocny) wyż rosyjski nie wpuszcza niżów z Atlantyku". Gdzie się podziała dynamika?! Przecież stopień nagrzania jest maksymalny! Dlaczego "Nauka" też stoi w miejscu dawnych przyzwyczajeń objawowych, nie próbuje "ruszyć z miejsca"? Semiologiczne podejście tu nie wystarczy, przyda się etiologia. Zatem spróbujmy porozmawiać o przyczynach "rozleniwienia" atmosfery. Na temat jej statyczności pisałem w specjalnym artykule zamieszczonym w internecie. Tu przyglądnijmy się temu zagadnieniu w praktyce, w aktualnej rzeczywistości. Z treści mojej wypowiedzi wynika, że za ruch atmosfery, oprócz stopnia nagrzania, jest odpowiedzialne natężenie zewnętrznego pola grawitacyjnego, które ciągle ulega zmianom, ze względu na sumę i różnicę wektorów, łącznie z ich tensorem. Badajmy więc natężenie pola:

  1. najmniejsza oscylacja Księżyca w cyklu prawie 19-letnim;
  2. w ostatnich dniach ma miejsce dodawanie się tensorów Słońca i Księżyca i do tego w środku, między równikiem a Zwrotnikiem Raka, ok. +12º kątowych (to co straci jedno źródło grawitacji wyrównuje drugie).

Tu mamy odpowiedź na pytanie, skąd się biorą suche lata, a wiemy, że bywają dosyć rzadko. Kiedy zacznie rosnąć oscylacja Księżyca do granicy zwrotnikowej, można się spodziewać prawie pięć lat mokrych. Czekam na powtórkę cyklu od 1997 roku. Jest jednak jedno "ale", bo wielkie opady następowały po dolnej koniunkcji Wenus ze Słońcem i dodatkowo z nowiem Księżyca w czasie perygeum (a to warte prawie 1/4 siły jego przyciągania). Tymczasem 15 sierpnia będzie koniunkcja Wenus z Księżycem na nowiu, ale (!) braknie perygeum, które w tej sytuacji jest sprawą wyjątkową, bo św. pamięci p. prof. Roman Janiczek pisał mi pod koniec lat 70-tych, że w czasie kwadry to zjawisko nie występuje.

Jeśli w połowie sierpnia nie będzie wielkich opadów, wtedy susza się wydłuży i to będzie wyjątek. Pierwszy raz mam z tym do czynienia. Ciągle się uczymy!

Pozdrawiam - M. Grawit


31 lipca 2015 r.

Uzasadnienie tradycji

Nasuwa się pytanie: dlaczego niektóre porzekadła "ludowe" się sprawdzają? Dowód na nie może dać meteorologia "grawitacyjna". Na przykład takie porzekadło jak: "Od Św. Hanki zimne wieczory i poranki". Moim zdaniem tajemnica sprawdzalności tkwi w... astronomii, bo z końcem lipca deklinacja Słońca oscyluje w granicach najmniejszej deklinacji Księżyca w cyklu 18,6-letnim , tj. +/- 18º. Powrót Słońca do podobnej pozycji deklinacyjnej nastąpi dopiero w połowie listopada, ale już na półkuli południowej. Dochodzi zatem do wymiany tensorów wypadkowej wektorów obu zewnętrznych źródeł grawitacji. Teza o słabnącym stopniu nagrzania jest mało przekonująca, bo także w jesieni mamy dni upalne, np. "babie lato".

Na marginesie pragnę zaznaczyć, że główny klimatolog kraju p. prof. Halina L. w sierpniu 1997 roku, w czasie wizyty w moim domu, prawdopodobnie niesłusznie mnie "zakwalifikowała" do przepowiadaczy ludowych, bo ja badam główne przyczyny ruchu atmosfery, zwłaszcza te, które są pomijane przez oficjalną naukę (np. siły pływowe). Uważam, że wiedza astronomiczna jest kluczem do prognozowania długoterminowego.

Pozdrawiam - M. Grawit


20 lipca 2015 r.

"Zleceniodawcy" nawałnic z dnia 19 lipca są od pół roku odnotowani w kalendarzu astronomicznym tj. koniunkcja Księżyca z Wenus. Właśnie w tym momencie nastąpiła największa zawierucha! Powtórka powinna się zgłosić 15 sierpnia, bo wtedy oprócz koniunkcji, będzie jeszcze górna kulminacja deklinacyjna naszego Satelity. Brakuje jeszcze w tym dniu tylko perygeum. Kilka miesięcy wstecz doradzałem Szanownym Czytelnikom moich wpisów, ażeby nie brać urlopu w drugiej połowie miesięcy letnich. Instytut MiGW w Warszawie nie skorzystał z mojej propozycji współpracy prawie 20 lat temu, teraz może się namyśli? Jako amator mogę popełniać jakieś "naiwności", ale zasada grawitacyjna jest na 100% pewna! Dynamika pogodowa zwiększa się pod wpływem zmiany punktu i natężenia przyłożonej zewnętrznej, grawitacyjnej siły do naszego Globu. Podtrzymuję twierdzenie, że każdy może trafnie wskazać datę przyszłych kataklizmów na podstawie znajomości tendencji grawitacyjnych najważniejszych dla Ziemi ciał niebieskich. W rozpowszechnianiu proszę korzystać z mojego pseudonimu M. Grawit, ponieważ nie lubię rozgłosu. Marzę tylko o tym, żeby Ludzkość skorzystała z mojej kilkudziesięcioletniej pracy.

Pozdrawiam - M. Grawit


18 lipca 2015 r.

Fala upałów ma swoje źródło nie tylko w napływie powietrza afrykańskiego, ale i w przyczynie, która ten kierunek wymusza. Wiąże się to ze zmianą ciśnienia spowodowaną nowym przyłożeniem zewnętrznej siły grawitacyjnej do naszego Globu. Po nowiu Księżyca w górnej kulminacji deklinacyjnej, największe uwypuklenie atmosfery zaczyna przemieszczać w kierunku równika. Zatem powłoka gazowa jest dodatkowo pogrubiona w zmniejszających się szerokościach geograficznych, a więc przyczynia się do powstania "efektu cieplarnianego". Na dodatek, w rejonie opuszczonego przez Księżyc równoleżnika, zmniejsza się w tym miejscu ciśnienie, a zatem "wciąga" ono powietrze spod bani wyżowej.

Wiadomość dla Pana red. J. Kreta, który zapowiadając dzisiaj prognozę pogody w TVP Info pod Zamkiem - Muzeum w Łańcucie, zaczął relację od rozmowy z kretami, że "ryją" itd. W tradycji ludowej mamy pewne wskazówki na przewidywanie aury zimowej. Składają się na nie dwa porzekadła, moim zdaniem, uzupełniające się:
1) "Gdy krety ryją duże kopce, będzie ostra zima!"
2) "Jakie lato, taka zima"
Teraz czekajmy na 30-stopniowe mrozy.

Pozdrawiam - M. Grawit


9 lipca 2015 r.

Czas wystąpienia wielkich zawirowań atmosfery jest bardo łatwy do odczytania na podstawie wczorajszych kataklizmów nad Europą, ale trzeba poważnie tym razem potraktować moje opracowania na ten temat. Ostrzegałem w nich, że ważne rzeczy dzieją się w atmosferze, gdy Księżyc przekracza równik. Tym razem stało się to dodatkowo jeszcze w czasie kwadry, a więc najsłabszej siły przypływowej. Słońce po przesileniu letnim od dwu tygodni wracające z północy nie dało rady utrzymać wybrzuszonej powłoki gazowej Ziemi nad Europą, dlatego nasza planeta z największą mocą, gwałtownie, w średnich szerokościach geograficznych spowodowała obniżenie ciśnienia i zimne, górne warstwy powietrza zrobiły swoje. Jest to zjawisko globalne, ale chyba nikt go w ten sposób nie tłumaczy. A logika podpowiada, że jest ono prawdziwe! Jednak czy ktoś będzie się zastanawiał nad pomysłami jakiegoś wierszoklety? A takie zjawiska można skutecznie przewidywać na wiele miesięcy i lat w przyszłość.

Pozdrawiam - M. Grawit


6 lipca 2015 r.

"Silnik" pogodowy działa prawidłowo: Księżyc wraca do równika i aura z zachodu rusza na Polskę, ale trochę nieśmiało, bo na Podkarpaciu dalej susza. Przyczyna powolności (braku dynamiki) była podana już wcześniej, tj. niemrawa oscylacja satelity wokół równika i wschodnia elongacja Wenus. To sprzyja statyczności układów barycznych (najmniej stopni kąt. w ciągu przeszło 18-tu lat). A więc pierwsza połowa lipca zapowiada się jako prawdziwe lato. Jednak reszta miesiąca, a zwłaszcza po górnej kulminacji i po nowiu Księżyca, powinna być gorsza.

Tylko ta statyczność może nam znowu coś "namieszać". Z obserwacji wiadomo, że początek lipca przeważnie bywał mokry. Zatem czyżby powyższe spostrzeżenie było wyjaśnieniem (odkryciem) tego zjawiska?

Jeszcze jedno: czy spływ zimna na Workutę robi miejsce na ciepło z południa w Europie? W atmosferze "prawo naczyń połączonych" też powinno obowiązywać!

Pozdrawiam - M. Grawit


29 czerwca 2015 r.

Drugą połowę czerwca zapowiedziałem "mokrą". Okazuje się, że prognoza spełnia się w Niemczech i w zachodnio - północnej Polsce. Czyżby "anomalia"? Tak mogą mówić fachowcy! Przeciętny "polonista" chce twierdzić, że to "normalka"!

Oto dowody:
Spiritus movens to zmniejszone natężenie zewnętrznego pola grawitacyjnego, przykładane do naszego Globu w mało zróżnicowanym miejscu i czasie. Przesilenie letnie przypada bowiem w okresie najkrótszej oscylacji (+/- 18º) Księżyca około równika w okresie 18,6-letniego cyklu. Przed czterema laty, wracając do równika, docierał on jeszcze razem ze Słońcem, do Zwrotników, a przed dziewięciu wiosnami nasz "bohater" rozpędzał się dalej od współczesnej pozycji, o ponad 10º, co w sumie powiększało jego deklinację o ponad 20 gradusów! Narozrabiał wtedy ten nasz "towarzysz", ile się tylko dało! Ale "wody mają to do siebie, że spływają do Bałtyku"! Jednak deklinacja, to jeszcze nie wszystko! Nasz Satelita ma również, co pewien czas, "tajną schadzkę" z panią Wenus! Jeśli to dzieje się w czasie nowiu, wtedy leje "jak z cebra", zwłaszcza w pobliżu przesilenia letniego (np. lata 1980, 1997 kiedy zatonął Wrocław).

Aktualna sytuacja jest taka, że Wenus po wschodniej elongacji wraca do dolnej koniunkcji ze Słońcem, co nastąpi w czasie nowiu Księżyca, w dniu 15 sierpnia. Właśnie wtedy spodziewam się największych opadów.

Sprawa ta jednak wymaga jeszcze specjalnego wyjaśnienia. Z dyskusji z p. prof. Fajklewiczem (specjalista od ciśnień) na AGH w Krakowie, w latach 80-tych dowiedziałem się, że oddziaływanie grawitacyjne planety Wenus na naszej Ziemi "jest niemierzalne". Wtedy skorygowałem swoje przypuszczenia i postawiłem hipotezę nie do obalenia, że to zewnętrzne źródło grawitacji w swoim polu skupia promieniowanie korpuskularne Słońca, które dodatkowo popędzane przez pole grawitacyjne Księżyca na nowiu skierowuje te drobne cząsteczki prosto w nasz Glob. Starzy ludzie za moich dziecięcych czasów mówili wtedy, że "jest uroda na deszcz", ale nie wiedzieli od czego to zależy. Przy elongacji planety to promieniowanie omija Ziemię, co sprzyja suszy. Ja próbuję tylko "czytać" wielką księgę Przyrody i staram się udowodnić, że wszystko jest w porządku! Nie ma chaosu! Przepraszam tych, którzy inaczej myślą.

Pozdrawiam - M. Grawit


21 czerwca 2015 r.

Dwa przesilenia

Mamy dwa przesilenia: jedno letnie Słońca, drugie deklinacyjne Księżyca (najmniejsza oscylacja wokół równika co 18,6 roku). Zapowiedziana mokra pogoda w drugiej połowie czerwca zaznaczyła swą obecność i powoli nasuwa się na środkową Europę, ale jeszcze nie dociera do południowo - wschodniej Polski. Na Podkarpaciu już trzeci tydzień trwa susza! Jest to spowodowane statycznością układów barycznych, co jest generowane przez jeszcze rosnącą deklinację Słońca i malejącą deklinację Księżyca, ponieważ obie się redukują. W najbliższych dniach sytuacja ta ulegnie zmianie, gdy Słońce zacznie wracać do równika, wtedy niże "odważniej" ruszą z zachodu na wschód.

Wyjaśnienia wymaga zimna aura w momencie przesilenia letniego. Powinien następować największy stopień nagrzania atmosfery, a tu w Karpatach mówią, że śnieg pada. Czyżby zbliżało się zlodowacenie? W tradycji spotkałem się z takim porzekadłem, że "zima zimy sięgać będzie". Zatem co z tym "ociepleniem klimatu"? W związku z tym dręczy mnie taka refleksja: jeśli były cztery zlodowacenia, a więc miedzy nimi powinny być w takiej samej ilości też ocieplenia! Czyżby ekolodzy "walczyli z wiatrakami"? Zatem choćbyśmy nie spalili ani grama węgla, to i tak przybrzeżne miasta zostaną zatopione w wodzie! No więc po co te wygłupy? Miejmy nadzieję, że taki kataklizm na razie nas nie dotyczy.

Serdecznie pozdrawiam - M. Grawit


7 czerwca 2015 r.

Maj br. w drugiej połowie był mokry, ale do 20 przeważała susza! A więc w czerwcu mamy "powtórkę z rozrywki". Wtedy wielkie opady zgłosiły się cztery dni po nowiu Księżyca, bo jego deklinacja jeszcze rosła. Dopiero po górnej kulminacji, czyli po osłabnięciu zewnętrznego pola grawitacyjnego, zostały uwolnione upusty niebieskie. Obecnie po pełni satelita wraca do równika i należy się spodziewać większych opadów kilka dni przed jego przekraczaniem. Upały należy tłumaczyć stabilnością atmosfery spowodowaną jeszcze rosnącą deklinacją Słońca! Właśnie tu jest "pies pogrzebany"! Czyli natężenie pola jest stabilne, bo jedno źródło zastępuje drugie. Tak bywa do przesilenia letniego. Po przekroczeniu równika na półkulę północną powinien być jeszcze z tydzień pogodny, ale radykalna zmiana nastąpi po nowiu i po górnej kulminacji deklinacyjnej w dniach 16 i 17 czerwca. "Deszcze Świętojańskie" będą trochę osłabione, bo nów je wyprzedza o tydzień. W konsekwencji druga połowa czerwca powinna być mokra. Pożyjemy, zobaczymy. Przestrzegam przed możliwością błędnego przewidywania, bo to pisze "wierszokleta", a nie jakiś fachowiec. Za ewentualne błędne prognozy z góry przepraszam Szanownych Czytelników.

Pozdrawiam - M. Grawit


29 maja 2015 r.

Zapowiedziany, ciepły koniec maja znowu się zgłosił, ale trochę w trybie ociągającym. Kto uważnie zapoznał się z moimi poprzednimi wpisami, może w tej chwili prognozować sobie pogodę na maj przyszłego roku 2016. Obiecałem to moim Czytelnikom w pierwszym zdaniu opracowania bazowego z 1996 roku, gdzie napisałem, że każdego mogę nauczyć długoterminowego, skutecznego przewidywania pogody. Zawsze chciałem być dobrym nauczycielem, a teraz proszę Szanownych Czytelników o werdykt czy moje pragnie się spełniło.

Skąd wiedziałem, że "Ogrodnicy" się spóźnią? Wskazałem na to, że nów Księżyca nastąpi na początku drugiej połowy maja, a jego górna kulminacja będzie dopiero 20 tego miesiąca. Właśnie w tym punkcie o tensorze zwrotnym skończyła się susza i przez cały tydzień padało w środkowej Europie. Bowiem jest takie prawo grawitacyjne (ale nie Głuszka!), że przy powrocie Księżyca do równika w średnich szerokościach geograficznych (śr. Europa) następuje spadek ciśnienia, o czym synoptycy, nie wiem dlaczego, nie chcą wiedzieć. Przepraszam, przypomniałem sobie, bo Instytut MiGW poinformował mnie, że ma "swoje metody" więc z moich nie skorzysta.

Zatem opóźnienie złej pogody w bm. niezgodnej z popularnym porzekadłem ma wyjaśnienie w późniejszym powrocie Księżyca po nowiu (i g. kulm.) do równika. Gdyby nów zjawił się w pierwszym tygodniu maja, wtedy porzekadło sprawdziłoby się w 100% i upały zaczęłyby się od 20 maja.

Pozdrawiam - M. Grawit


27 maja 2015 r.

Już wiele razy przypominałem, że radykalne zmiany w pogodzie, czyli w cyrkulacji atmosfery następują w skrajnych przypadkach natężenia pola grawitacyjnego, które zależy od peregrynacji zewnętrznych źródeł grawitacji. Chodzi zatem o punkt przyłożenia siły z jej zmiennym natężeniem w takich miejscach jak: obie kulminacje tychże i przejście przez równik. Właśnie 28 bm ma to nastąpić. Powinna się skończyć brzydka pogoda, która pokazała się zgodnie z zasadą grawitacyjną, po górnej kulminacji Księżyca i po nowiu, odrabiając zaległości po Zimnych Ogrodnikach i ich koleżance Zośce. (Dlatego nie wysadziłem jeszcze pomidorów na działce, bo jutro może być przymrozek). Jeśli ktoś czyta moje wpisy, widzi jasno, że sprawa skutecznego, długoterminowego przepowiadania pogody jest dostępna dla każdego myślącego badacza, pod warunkiem skorzystania z wiedzy astronomicznej.

Ale kto uwierzy jakiemuś rymoklecie?! Natężenie pola i punkt jego przyłożenia wprzęga się w ruch wirowy Ziemi, ale o tym synoptycy chyba nie myślą, bo patrzą tylko gdzie idą fronty i projektują ich jutrzejsze położenie, za co należą się im gratulację, bo przeważnie trafiają w dziesiątkę! Jednak na dłuższą metę przed nimi pokazuje się "tabula raza".

Wnikliwych Badaczy serdecznie pozdrawiam - M. Grawit


24 maja 2015 r.

W 100 % sprawdza się prognoza pogody na połowę maja br., bo i jej druga część również trafiła w dziesiątkę. Nawet i "dynamika" dostała potwierdzenie w południowej Polsce, bo dachy fruwały. Można również się pokusić o wyjaśnienie, dlaczego w "południowej". Tego nie wiedzą nawet najwięksi mędrcy na całym świecie, tylko pewien taki sam megaloman z Łańcuta, bo tak z siebie się naśmiewam wobec swoich przyjaciół. Mówiąc poważnie trzeba się zgodzić z tym, że za równoleżnik tych zjawisk odpowiada bardzo mała deklinacja oscylacyjna Księżyca (+/- 18º). Kiedy ta była większa, wichury szalały w północnej Polsce (np. szkwał na Mazurach). Logika potwierdza taki tok rozumowania, bo przy niemrawej, krótkiej oscylacji Księżyca zimno spływa w niższe szerokości geograficzne (stąd kontrasty termiczne), w jesieni zaś katastrofalne zjawiska występują w południowej Europie (np. w Grecji), bo już Słońce przestaje pełnić "służbę grawitacyjną" nad naszą półkulą.

Teraz czekamy na lepsza pogodę w końcówce maja i na początku czerwca. Powinno to nastąpić po 28 bm. kiedy Księżyc przejdzie przez równik i choć znajdzie się na półkuli południowej, oba tensory będą się, mimo wszystko, dodawać po obu stronach globu. Ten "duet grawitacyjny" będzie wspólnie podtrzymywał powłokę gazową Ziemi, stwarzając warunki do małej tendencji opadowej. Po prostu przez tydzień nie będzie drastycznych zmian w miejscu, w czasie i w stopniu natężenia siły (p. definicja ruchu atmosfery w mojej pracy bazowej, zamieszczona w internecie [Gluszekweather's Blog].

Przedłużająca się pochmurna pogoda w środkowej Europie spowodowana jest statycznością układów grawitacyjnych i związany z tym powrót Księżyca do równika (różnica tensorów obu głównych źródeł grawitacji).

Pozdrawiam - M. Grawit


23 maja 2015 r.

Oj, bardzo mi żal badaczy tych zjawisk katastrofalnych, ponieważ zachowują się jak ślepcy! Zamiast myśleć o przyczynach, oni obserwują skutki działania potężnych sił przyrody. Panowie, patrzcie nie tylko na chmury, ale jeszcze wyżej, do góry! Tam są siły niebieskie, bardzo fizyczne, bo grawitacyjne, których nie wolno lekceważyć, nawet największym naukowcom! Nikomu nie przyszło do głowy aby sprawdzić ich udział w tych okropnych dewastacjach? Powszechnie wiadomo, że razem z wiosną idą one (tornada) coraz dalej na północ. A nie przyszło komuś do głowy, że właśnie Słońce nie tylko z ciepłem, ale i grawitacyjnie kątowo idzie też w tamtym kierunku i co drugi tydzień towarzyszy mu Księżyc? Proszę zatem przyjąć do wiadomości od przeciętnego polonisty (ale dedukującego!), że tajemnica największych tornad wiąże się z równą deklinacją zwrotnikową Słońca i Księżyca (Raka i Koziorożca). Tak, tak, panowie, głowa do góry!

Pozdrawiam - M. Grawit


21 maja 2015 r.

Witam i przypominam, że tajemnicę "Zimnych Ogrodników" wyjaśniam na stronie RO PTMA w Rozdrażewie, pod opieką dra I. Włodarczyka. Temat El Nino też mi jest bliski, bo go wyjaśniłem na swoim Blogu - Gluszekweather's Blog już wiele lat temu, a że Instytut MiGW nie chce z mojej pracy skorzystać, to nie moja wina! W skrócie Państwu (za darmo) zdradzę informację, że sprawa "Dzieciątka" jest bardzo prosta do wytłumaczenia, bo okres jego występowania jest dowodem na słuszność postawionej, mojej już nie hipotezy, ale 100% tezy, bowiem zjawisko występuje w czasie przesilenia zimowego, ale i letniego. Największą tajemnicą jest to, że najgorsze psoty robi ten "Maluch" w czasie najmniejszej oscylacji okołorównikowej w prawie 19-letnim cyklu deklinacyjnym Księżyca (od +/- 18º do 28,4º). Sprawa jest nie do podważenia, bowiem "leniwa" oscylacja kątowa wokół równika (+/- 18º) pozwala na pogrubienie masy gazowej Ziemi nad strefą równikową, a co za tym idzie, stworzenie dodatkowego warunku do efektu cieplarnianego (grubsza kołdra!). Zatem ocean nagrzewa się do 27ºC i na efekt nie trzeba długo czekać. Proszę sprawdzić, jeśli dobrze pamiętam rok 1997, kiedy szalał największy tajfun Gilbert.

Moje odkrycie nie może być uznane, bo wywróciłoby do góry nogami prawie wszystkie bajki o zadymieniu atmosfery i bardzo by na tym ucierpiała światowa finansjera! Trzeba by zacząć mówić prawdę, a ta woli kolegować z oszustwem (kryzysy). A przecież to takie proste do zrozumienia, ocean bardziej się uwypukla i powstaje różnica poziomu wód, nie tylko stopni temperatury!

Pozdrawiam - M. Grawit


19 maja 2015 r.

Kontrasty termiczne trochę się spóźniają. Zaczynają się pojawiać od północnego zachodu. Statystycy mogą już się śmiać z takiego synoptyka, który jednak przestrzegał przed niedokładnością swoich prognoz. Ważne, że zasada jest słuszna, bo mamy tu przykład statyczności układu barycznego. Dowodem są rosnące obie deklinacje Słońca i Księżyca, a więc mała tendencja do opadów. Po 20 maja Księżyc zacznie wracać do równika i wtedy dynamika powinna się bardziej uaktywnić. Dopiero od drugiej połowy czerwca, gdy i Słońce zacznie w deklinacji towarzyszyć Księżycowi, wtedy początek złej pogody będzie występował razem z nowiem. Jeśli do tego dojdzie perygeum Księżyca, wtedy należy się spodziewać maksymalnych opadów i zawirowań atmosfery. Stąd "deszcze świętojańskie" (p. art. na moim blogu).

Pozdrawiam - M. Grawit


14 maja 2015 r.

Połowa prognozy na tzw. "Zimnych Ogrodników" spełniła się na 100%, bo nie było mrozu. Najniższa temperatura +1ºC w południowo - wschodniej Polsce była w drugim dniu "badanego" okresu. Teraz czekamy na prawdziwe ochłodzenie, które powinien rozpocząć nów Księżyca w wysokiej deklinacji razem ze Słońcem od dnia 18 maja. Jeśli to się sprawdzi, możemy być pewni, że grono skutecznych przepowiadaczy pogody w Polsce i na świecie bardzo się powiększy. Chyba nie jest to żart, bo np. jak przedszkolaczek zobaczy w maju na kalendarzu czarną plamkę (nów), wtedy rodzicom ogłosi, że "tu gdzie to calne zacnie się bzydka pogoda". Tak, tak proszę Państwa, mamy XXI wiek, a meteorologia udaje, że nie ma sił pływowych w powłoce gazowej Ziemi, które decydują o ciśnieniu! Ale na wszelki wypadek "wierszoklecie" lepiej nie wierzyć! Można się uśmiać, prawda?

Serdecznie pozdrawiam - M. Grawit


9 maja 2015 r.

Obecnie deklinacja Księżyca: po pełni i po dolnej kulminacji wraca do równika. A więc jest zwiększona tendencja do opadów, także burz. Prawdziwi "Zimni Ogrodnicy" powinni się zaprezentować po nowiu w dniu 18 maja, kiedy kontrasty termiczne powinny się okazać w całej pełni. Zwykle ta "impreza" trwa ok. czterech dni. A więc całe towarzystwo z "Zimną Zośką" spóźni się prawie o tydzień. Proszę zauważyć, że tym zmianom towarzyszy przypływ syzygijny i do tego w wysokiej deklinacji (pełnia, nów)!

Pozdrawiam - M. Grawit


3 maja 2015 r.

Dnia 3 maja 2015 roku ok. godziny 3:37 (czas warszawski) patrząc z północno - zachodniej części Łańcuta (skrzyżowanie ul. Kraszewskiego i Kardynała) w oknie mojego domu zwróconym na południowo - wschodnią część bezchmurnego nieba, pod kątem sin 1/3 widziałem przelot nadzwyczajnego bolidu o szerokości głowicy więcej jak pół tarczy księżyca i długości trójkątnej, grubej smugi prawie na 4 tarcze naszego satelity. Zjawisko trwało dwie do trzy sekundy na przestrzeni okna, o szerokości 120 cm i przebiegało powoli, prawie równolegle do horyzontu. Czy może był to rosyjski statek zaopatrzeniowy? Proszę o sprawdzenie i powiadomienie mnie.

Pozdrawiam - M. Grawit


29 kwietnia 2015 r.

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Warszawie, w osobie p. Dąbrowskiej, tłumaczy fakt nadzwyczajnych opadów pod Łodzią w dniu wczorajszym, że "zderzyły się dwie kontrastowe masy powietrza..." itd. Pani synoptyk dodała, że takie zjawiska można przewidywać na trzy dni wcześniej. Ubolewam nad tym, że Nauka nie zajmuje się genealogią tych zjawisk, a więc nie odpowiada na pytanie, jaka przyczyna wygenerowała te kontrasty?!

Wydaje mi się, że tylko metoda grawitacyjna w meteorologii potrafi adekwatnie odpowiedzieć na to pytane. A mianowicie, nie ulega wątpliwości, że tylko siły pływowe muszą brać w tym udział. Nie wiem dlaczego synoptycy tak je lekceważą. Przecież św. p. p. prof. E. Rybka pisząc w swym podręczniku do Astronomii o oddziaływaniu Księżyca na pogodę, wyraźnie zaznaczył, że "takie same pływy jak w hydrosferze są także w atmosferze". Byłem szczęśliwy, kiedy na Zjeździe PTMA w Krakowie, w 1975. roku zostałem przedstawiony temu pionierowi astronomów polskich. Proszę przyjąć do wiadomości, że wczorajsza tragedia pod Łodzią nastąpiła na kilka godzin przed największym oddaleniem się Księżyca od Ziemi, w pobliżu równika.

Od dłuższego czasu nie prowadzę korespondencji z Instytutem, ponieważ mi odpisano, że synoptycy posługują się "swoimi metodami". Na otarcie łez, otrzymałem w prezencie dwa podręczniki do nauki Meteorologii i Klimatologii, za które natychmiast serdecznie podziękowałem, ale nie znalazłem w nich ani jednego słowa o grawitacji!

Zasada jest taka, że (na podstawie prawa fizyki) przy oddalaniu się zewnętrznych źródeł grawitacji ich siła maleje z kwadratem odległości. Nasuwa się więc wniosek logiczny, że naładowane wilgocią powietrze jest bardziej przyciągane przez pole grawitacyjne Ziemi. Zatem musi nastąpić (jak mówią astronomowie) "kolaps grawitacyjny", czyli zapadnięcie się. Zatem znając efemerydy astronomiczne można skutecznie prognozować pogodę (w ogólnych zarysach) na nieograniczony czas w przyszłość! (Chyba naukowcy pomyślą o mnie: wariat, ale nieszkodliwy! Ja odpowiadam skromnie, że praw fizyki nie wolno lekceważyć nawet największym "naukowcom"! Piszę to dlatego, że w 1951. roku miałem poprawkę z fizyki, kiedy chciałem się dostać na wydział łączności w Wyższej Szkole Inżynierskiej im. Wawelberga i Rotwanda w Warszawie. Wyłożyłem się na elektrostatyce. Jeszcze dzisiaj mnie denerwuje jej nazewnictwo, dlatego swoją metodę zabraniam w testamencie nazywać metodą "Głuszka", tylko "grawitacyjną", bo i tak "G" zostanie!

Szanownych Sympatyków serdecznie pozdrawiam, a Sceptyków proszę o dowody na to, że prawa fizyki w danej placówce nie obowiązują - M. Grawit


28 kwietnia 2015 r.

W ostatnim wpisie nie dodałem, że Księżyc będący w drodze do apogeum na pierwszej kwadrze, dodatkowo osłabiał natężenie pola grawitacyjnego, dlatego litosfera mogła swobodnie "wyrównywać" swe naprężenia nabyte w czasie takiego długiego okresu.

A teraz dołączam wyjaśnienia odnośnie ostatniej zmiany pogody, rozpoczętej od górnej kulminacji deklinacyjnej Księżyca w pobliżu pierwszej kwadry. Pragnę się przy tym zagadnieniu odwołać do mojego artykułu na temat statyczności atmosfery, bo zmniejszające się natężenie pola hamuje agresję niżów z zachodu na wschód! Na wiosnę przeważa "parcie deklinacyjne" Słońca i Księżyca o tensorze północnym. Dopiero pod koniec czerwca, gdy oba źródła grawitacji zaczną wracać razem do równika, wtedy zauważymy radykalniejsze objawy tego procesu w postaci np. deszczy świętojańskich.

Zaciekawionych zachęcam do obserwacji z tablicami astronomicznymi i życzę miłej zabawy !

Pozdrawiam - M. Grawit


27 kwietnia 2015 r.

Sejsmolodzy wiedzą, że trzęsienia ziemi zdarzają się w miejscach, gdzie od dłuższego czasu był tektoniczny spokój... Znają również miejsca, gdzie te kataklizmy mogą wystąpić. Jednak nie potrafią wyznaczyć czasu ich pojawienia się. Pracując nad grawitacyjną metodą w meteorologii i w sejsmologii, zasugerowałem w swoich opracowaniach, że w oparciu o prawa grawitacji, można skutecznie wyznaczać czas tych zjawisk, bo te meteorologiczne, jak i sejsmologiczne występują głównie w tych samych warunkach grawitacyjnych, a mianowicie po nagłym ustąpieniu oddziaływania zewnętrznych źródeł grawitacji (przemieszczenie, czyli różnica tensorów lub oddalenie od Ziem). Wtedy Ziemia po pozbyciu się "intruzów" otrzepuje się, jak kura po wizycie matrymonialnej koguta.

Dokładnie takiego przyrodniczego porównania użyłem. Przepraszam, że nie podaję bibliografii, bo nie chcę tracić czasu na wyszukiwanie, skoro może nikt mojego "fantazjowania" nie czyta?

Analizując tragedię w Nepalu zauważyłem, że odległość czasowa 80 lat maksymalnego zjawiska może być związana ze zmiękczeniem anty synkliny w rejonie Himalajów? A konkretnie trzeba zauważyć, że Jowisz znajduje się w pobliżu maksymalnej obecnie oscylacji Księżyca (najmniejszej od 19 lat), który przed paru dniami był z nim w koniunkcji i wracając do równika w przypływie kwadraturowym dążył do bliskiego równoleżnika Słońca. Oczywiście jesteśmy świadomi, że te ostatnie dwa źródła grawitacji przez kilka miesięcy nie były razem na naszej półkuli. Dodatkowo wpływ na naruszenie równowagi grawitacyjnej w masywie Himalajów może mieć fakt, że największa oscylacja Księżyca w ostatnim cyklu 18,6-letnim miała niebywałą wielkość, prawie 29º kątowych bez kilkunastu minut! Tym można by tłumaczyć występowanie huraganów, trąb powietrznych i powodzi w wyższych szerokościach geograficznych w Europie Środkowej. Teraz czekamy na największe tsunami.

Pozdrawiam - M. Grawit


24 kwietnia 2015 r.

Za 28 dni w maju, w okolicy nowiu czekamy na powtórkę brzydkiej pogody, o większej drastyczności zjawisk. Chodzi o gwałtowniejsze zderzenie ciepłych i zimnych warstw powietrza polarnego. Sam koniec maja, jak zwykle, powinien być upalny. Moje sugestie proszę traktować "bez przymrużenia oka", ale z pewną ostrożnością, bo to pisze jakiś "rymokleta", a nie profesjonalista! W czerwcu bywa odwrotnie, bo zmienia się tensor Słońca na przeciwny.

Pozdrawiam - M. Grawit


23 kwietnia 2015 r.

Fakty astronomiczne fantastycznie korelują ze zjawiskami meteorologiczno-sejsmicznymi np. w dniu dzisiejszym 23.04.2015. Księżyc w górnej kulminacji deklinacyjnej ponad +18º na północ od równika jest "goniony" przez Słońce (ponad +12º), którego tu nie było ponad pól roku! A co w pogodzie?

Piękny wyż nad Europą Środkową, bo przez tydzień zachodnie niże "wyhamowały", grzecznie stosując się do zasady grawitacyjnej w meteorologii (mała tendencja do opadów, gdy Księżyc idzie w kierunku bieguna), a w sejsmice - wybuch wulkanu w Chile. Teraz czekamy na oziębienie z opadami na początku drugiej połowy maja.

Po pełni z początkiem tego miesiąca można się też spodziewać pewnych zmian, ale o mniejszej sile. Szanownym Obserwatorom życzę ciekawej zabawy wspólnie z "rymopisem"!

Pozdrawiam - M. Grawit


18 kwietnia 2015 r.

Zadziwiająca zgodność czasowa zjawisk meteorologiczno - astronomicznych potwierdza się w rytmie zmian pozycyjnych tych ostatnich. Na przykład dzisiejszy dzień 18. kwietnia jest tego dowodem. Księżyc na nowiu wyprzedza tarczę Słońca na więcej niż +6º od równika, jutro znajdą się na tym samym równoleżniku +10º szerokości północnej. Konsekwencje tego układu są ewidentne: spływ arktycznego powietrza na Europę Środkową (zapowiedziany w prognozie na wiosnę i lato w poprzednich moich wpisach) i trzęsienie ziemi na Śląsku w kopalni "Wujek" ponad 4 stopnie w skali R. Mechanizm tego ostatniego zjawiska polega na przyłożeniu siły zewnętrznych źródeł grawitacji i dosyć blisko równika. Wypadkowa różnicy tensorów przypada pomiędzy 6º lub 7º kątowych. W miesiącu maju ochłodzenie zgłosi się również na nowiu Księżyca w dniu 16. przyszłego miesiąca. Prawdopodobnie "Zimna Zośka" dopiero wtedy zaprosi spóźnionych "Ogrodników". Potem w czerwcu, od połowy tez należy się spodziewać mokrego okresu. Najgorzej (jak pisałem) będzie w połowie sierpnia, kiedy w jednym punkcie nieba znajdą się trzy ciała niebieskie w związku z koniunkcją Wenus. Zapraszam do obserwacji i sprawdzania zasady grawitacyjnej.

Pozdrawiam - M. Grawit


13 kwietnia 2015 r.

Teorię grawitacyjną w meteorologii cechuje precyzja jak w zegarku! Ostatnia wichura nad środkową Europą miała miejsce w czasie po górnej kulminacji Księżyca, na kwadrze w pobliżu apogeum (trąba). Dziś (13.04.) na ostatniej kwadrze po perygeum i po dolnej kulminacji, też zapowiedziano wielkie wianie. Jednak tłumaczenie przez synoptyków tego zjawiska, moim zdaniem jest "boleśnie smutne", a mianowicie: "nasunął się wyż". Wspomniana teoria oparta na praktyce udowadnia, że takie "pojawianie się" można przewidzieć na daleką przyszłość. Widocznie w dalszym ciągu oczekujemy na pracowitych Japończyków!

Pozdrawiam - M. Grawit


9 kwietnia 2015 r.

Sprawdzalność praw fizyki w obserwacji pogodowej na bieżąco jest zaskakująca! Na pełni Księżyca nastąpiło oziębienie z temperaturami około zera, a w górach ok. -7ºC. W tym czasie niże bardzo powoli przesuwały się na wschód. Dlaczego "powoli"? Bo nad równikiem nastąpiła wymiana natężenia pola grawitacyjnego. Przypływ syzygijny jest "rozbrajany" przez schodzącą pełnię na półkulę południową (tensory się oddalają w przeciwnych kierunkach). Zatem co osłabło, zaczęło się wzmacniać (w średnich szerokościach geograficznych) z rosnącym natężeniem pola w wyższych szerokościach geograficznych, na obu półkulach (N, S). W tym czasie deklinacja Słońca też rośnie i wyż z zachodu nasuwa się na Europę Środkową. Jest więc zachowana prawidłowość grawitacyjna: przy największym oddaleniu zewnętrznych źródeł grawitacji od równika, mamy tendencję wyżową. W ich drodze powrotnej do równika należy się spodziewać aury niżowej, co nam się okazało w minione Święta (pełnia i nów obok równika). W pogodzie jest porządek! Zatem słuszna jest definicja ruchu powłoki gazowej, że jest funkcją zmiennego natężenia zewnętrznego pola grawitacyjnego, przykładanego do danego globu w zmiennym natężeniu, miejscu i czasie (czekajmy na Japończyków, aż to wymyślą!).

Pozdrawiam - M. Grawit


1 kwietnia 2015 r.

Proszę zauważyć jakie to proste "narodziny trąby" nad Wielkopolską! Akuszerami są dwa skrajne układy grawitacyjne, bliskie sobie czasowo i zbliżające się w deklinacji, zewnętrzne źródła grawitacji. Konkretnie chodzi o to, że Księżyc (ok. +8º) po pierwszej kwadrze, tuż przed apogeum, szybko zbliża się do równika, przez który parę dni temu przeszło Słońce (+4º). Zatem różnica jest nieznaczna, ok. 4º. Cóż to jest w stosunku do 180º? A więc tensory obu zewnętrznych źródeł grawitacji gwałtownie się sumują, czyli rośnie natężenie pola zewnętrznych źródeł grawitacji, zamieniając się z przypływu kwadraturowego (najsłabszy) na syzygijny (najsilniejszy). Ten fakt przy powrocie wypadkowej sumy tensorów do równika decyduje o gwałtownym spadku ciśnienia w średnich szerokościach geograficznych i legitymizuje skutecznie genezę trąby! Wtedy nad Europą Środkową mamy do czynienia z wielką "rewolucją" w dziedzinie ciśnień. Powłoka gazowa nagle się "zapada" i rodzi się trąba! Przypuszczam, że inaczej tego nie można wytłumaczyć!

Pozdrawiam - M. Grawit


31 marca 2015 r.

Mamy więc zapowiedzianą "zawieruchę", czyli że można przewidywać skutecznie pogodę (w ogólnych zarysach) nawet na najdłuższe okresy w przyszłość! W poprzedniej notatce pokazałem sposób dokonywania tego na podstawie praw fizyki! Gdy taką informację przekazałem pewnemu p. docentowi (dziś prof.) w Instytucie Geofizyki w Warszawie, natychmiast przerwał konwersację. Oczywiście szybko przeprosiłem i podziękowałem za "stracony czas" i natychmiast opuściłem przybytek wiedzy(?). Wiadomo że Japończycy jeszcze tego nie odkryli więc jakiś humanista w Polsce nie może występować przed szereg!

Mam doświadczenie z dolna koniunkcją Wenus i z Księżycem na nowiu w miesiącu czerwcu i w lipcu. W tym roku pierwszy raz będę sprawdzał, jak pisałem poprzednio, 15 sierpnia. Przypuszczam, że siła cyklonu może być częściowo redukowana ze względu na przybliżenie się kątowe Słońca do równika. Może to zjawisko będzie przechodzić w rejon raczej południowy?

Pozdrawiam - M. Grawit


27 marca 2015 r.

Zapraszam Szanownych Dociekliwych do "kosmicznego laboratorium", w którym dowiadujemy się, że ciśnienie w Europie Środkowej spada w momencie nagłej zmiany deklinacyjnego tensora Księżyca, z północnego na południowy, po górnej kulminacji i to jeszcze w czasie pierwszej kwadry. Mamy więc przypływ kwadraturowy, czyli najsłabszy. Zatem nie powinno być wielkiej zawieruchy. Dziś 27 marca 2015 roku jest górna kulminacja, w czasie kwadry, na wysokości kątowej +18,10º.

W następnym kwartale będzie poważna różnica, bo zmiana "w tył zwrot!" odbędzie się w czasie pełni lub nowiu. Wtedy dopiero będzie lanie! Jednak największe 15 sierpnia, kiedy Wenus zwrócona do nas "pupą", będzie "nadzorować" to zjawisko.

Kiedyś zastanawiano się, dlaczego powietrze opada? Konwekcję dobrze rozumiano! Odpowiedź mamy w wyżej wskazanych przyczynach. A więc zmiana natężenia zewnętrznego pola grawitacyjnego, przyczynia się do ubytku masy, która przesuwa się zgodnie z tensorem satelity.

Pozdrawiam - M. Grawit


25 marca 2015 r.

Zapraszam do prognozowania najgorszej pogody w środkowej Europie w okresie wiosny, a to dlatego bo wyznaczenie daty "Zimnych Ogrodników" jest bardzo łatwe. Przestrzegam, że to nie Pankracy, Serwacy i Bonifacy decydują o brzydkiej aurze, ale głównym kierownikiem jest niewidoczny Księżyc na nowiu, wznoszący się wraz ze Słońcem po deklinacji ku północy. Trzeba się więc spodziewać ochłodzenia, a czasem nawet i śniegu. W tym roku będzie to około połowy może i kwietnia, a z pewnością maja. Pożyjemy, zobaczymy!

Pozdrawiam - M. Grawit


15 marca 2015 r.

Cyklon nad południowym Pacyfikiem powstał (w zapowiedzianych już dawno warunkach) w momencie zmiany tensora deklinacji Księżyca o 180º, przy tendencji rosnącej ku perygeum, w dniach 13 i 14 marca br. Natężenie pola grawitacyjnego zrobiło "w tył zwrot" i mamy katastrofalne skutki! Gdzieś tam przebudził się też wulkan. Prawa fizyki działają niezależnie od tego czy ktoś o nich pamięta. Nagrzane powietrze od archipelagów wysp uniosło w górę maksymalną ilość wilgoci. Ta ochładzając się, po osłabieniu zewnętrznego pola, nagle się zapadła (kolaps grawitacyjny). Osłabieniu pola pomagało także Słońce, które na dniach przekroczy równik.

Pozdrawiam - M. Grawit


13 marca 2015 r.

Wielokrotnie ogłaszałem, że powrót zewnętrznych źródeł grawitacji do równika jest związany w średnich szerokościach geograficznych z cyrkulacją zachodnią. Zaś gdy te zewnętrzne siły oddalają się od równika, wtedy mamy małą tendencję do opadów. O efekcie tych zjawisk decyduje natężenie pola grawitacyjnego, które się wyraża w przypływach: syzygijnym i kwadraturowym. Specyficznym tego przykładem jest okres równonocy, w który Ziemia wchodzi za tydzień.

Dziś 13 marca jest ostania kwadra Księżyca, a jutro jego dolna kulminacja. Za tydzień nów razem ze Słońcem przejdzie przez równik na półkulę północną. Mamy tu potwierdzenie zasady grawitacyjnej: słabe natężenie pola grawitacyjnego w szczytowych punktach paraboli i hiperboli wpływa na zmianę cyrkulacji w środkowej Europie z zachodniej na wschodnią.

Obecnie niż bałkański zmierza na północny zachód! To jest tajemnica, o której meteorolodzy prawdopodobnie nie wiedzą, bo kto by tam zważał na wymyślania jakiegoś tam wierszoklety? Prezenterzy pogody się dziwią i mówią, że tak czasem bywa.

Zaciekawionych bardzo serdecznie pozdrawiam. Nie proszę o otuchę, bo tę dają mi fakty! M. Grawit


28 luty 2015 r.

Tradycyjni obserwatorzy pogody "wypatrzyli", że "tyle ile ciepła w lutym, tyle zimna w marcu". Przypominam Szanownym Zainteresowanym, że kilkadziesiąt lat temu przez cały luty ani w dzień, ani w nocy nie było mrozu, ale w marcu utrzymywała się temperatura non stop -20ºC. Orzechy włoskie przemarzły!

Zatem spróbujmy sobie "powróżyć". W pierwszej dekadzie marca w pobliżu pełni należy się spodziewać ochłodzenia. Potem na przełomie drugiej i trzeciej dekady mamy dziwny "majstersztyk", bo układy syzygijne "zamieniają się miejscami": nów na pół roku instaluje się na północy, a pełnia przez tyle samo zaczyna chodzić po półkuli południowej. Pogoda w tych dwu dekadach jest mało zróżnicowana, bo działają zrównoważone układy grawitacyjne.

Pozdrawiam - M. Grawit


12 luty 2015 r.

Brawo tradycja, "na Gromniczną mróz, ładuj chłopie wóz"! Wszyscy widzimy, że porzekadło się sprawdza. Jednak ci co to zauważyli, z pewnością nie wiedzieli jaki mechanizm to sprawia. Pięknie go tłumaczy teoria grawitacyjna w meteorologii: pełnia Księżyca na początku lutego, w pobliżu górnej kulminacji deklinacyjnej, wiąże się z największym ochłodzeniem zimowym. Gdyby nastąpiła dwa tygodnie później, wtedy z początkiem lutego byłyby roztopy, co jest ujęte w drugim porzekadle: "na Gromniczną taje, ładuj chłopie sanie"! Wtedy zima może być przedłużona o pół miesiąca. Te tradycyjne obserwacje, już we wczesnej młodości, zachęciły mnie do badania zjawisk meteorologicznych. Ta tendencja trwa do dziś.

Pozdrawiam - M. Grawit


8 luty 2015 r.

Prawidłowości tezy o grawitacyjnym pochodzeniu prawdziwych przyczyn pogodowych potwierdzają się. Dowodem jest powrót pełni Księżyca z północy do równika. Południową i zachodnią Europę nawiedziły nadzwyczajne opady śniegu. Wprawdzie mróz jest umiarkowany, do kilkunastu stopni, ale prawdziwa zima zgłosiła się na dobre po drugiej pełni zimowej. Czyżby o tej prawidłowości nie chcieli wiedzieć synoptycy? Mam na ten temat dokument z Instytutu z Warszawy! A przecież w takie przepowiadanie może się bawić nawet małe dziecko, gdy ujrzy na wykresie pełnię powracającą do równika. Dzieje się tak w przyrodzie od momentu "uprowadzenia Księżyca" przez pole grawitacyjne Ziemi! Zatem można przepowiadać skutecznie i na tysiąc lat naprzód! Gdy taką myśl wygłosiłem pewnemu panu, dziś profesorowi w Instytucie Geofizyki w Warszawie (z 20 lat temu), przestał mnie słuchać. Przeprosiłem za zajmowanie "cennego czasu", podziękowałem i wróciłem do Łańcuta (więcej na ten temat w moich artykułach internetowych).

Czas najwyższy, aby meteorologia zajęła się etiologią zjawisk w przyrodzie, bo dotychczas bada tylko jedną stronę dotyczącą ruchu atmosfery. Tak, tak, pogoda "tańczy na nutach deklinacji" zewnętrznych źródeł grawitacji!

Pozdrawiam - M. Grawit


5 luty 2015 r.

Mamy łagodną zimę w okolicy pełni lutowej. Na razie mróz w nocy umiarkowany. Podobno w górach -14ºC, następnego większego ataku zimy należy się spodziewać w okolicy nowiu Księżyca, na początku drugiej połowy lutego. Powinny być większe opady śniegu, bo punkt przyłożenia siły zewnętrznych źródeł grawitacji będzie miał miejsce na półkuli południowej, dlatego to zimno, które teraz jest nad nami w górze, przy słabszej sile zewnętrznej, zacznie się obniżać. Cała Ameryka Północna powinna sobie to dobrze zapamiętać! O tym jest przekonany skromny konkurent "świstaka".

Przy powrocie Księżyca po pełni z północy, atak zimy na północno-wschodnie Stany Zjednoczone, jest potwierdzeniem słuszności tezy, o grawitacyjnych przyczynach ruchu powłoki gazowej Ziemi.

Pozdrawiam - M. Grawit


20 stycznia 2015 r.

Od nowiu zaczyna się powtórka pogody grudniowej z trzeciej dekady. Na jej przełomie skończył się okres suchy i w środkowej Europie pod koniec grudnia zobaczyliśmy aurę zimową pomieszaną jeszcze z ciepłymi dniami, ale na pełni zgłosił się prawdziwy mróz. Na przełomie stycznia i lutego czekamy na powtórkę tych zjawisk pogodowych. Pewna różnica może nastąpić w ich nasileniu, bo radykalnie zmienił się kierunek tensorów Słońca i Księżyca (N,S). Właśnie kalendarzowa i normalna zima zaczyna się prawidłowo po przesileniu zimowym. Niby powinno się ocieplać, bo "słońce coraz wyżej", a tu masz, coraz zimniej! Teoria grawitacyjna w meteorologii bardzo jasno tłumaczy ten paradoks: zimno schodzi z biegunów za zmniejszającą się deklinacją Słońca po wybrzuszeniu powłoki gazowej Ziemi w średnich szerokościach geograficznych. Tak dzieje się do okresu równonocy wiosennej. Potem idące Słońce na północ razem z nowiem Księżyca robi podciśnienie i wpuszcza zimne powietrze polarne na środkową Europę aż do przesilenia letniego i dlatego w połowie maja powinniśmy gościć "zimnych Ogrodników". Wielkich opadów spodziewajmy się w lecie po nowiu, kiedy ten wraca do równika, a katastrofalnych, gdy towarzyszy mu perygeum oraz Wenus w dolnej koniunkcji.

Tak się przedstawia wielka tajemnica meteorologiczna. Jest pytanie: czy fachowcy ją badają? Zapraszam do sprawdzania!

Pozdrawiam - M. Grawit


14 stycznia 2015 r.

Dnia 22 stycznia 1975 roku prasa podała informację, że "ten kto wyjaśni przyczynę braku zimnych wyżów nad północną i wschodnią Europą i powie co spowodowało ciągłą wędrówkę niżów z zachodu na wschód, ten zapewne znajdzie klucz do całej światowej pogody. Ba, tylko kto potrafi tego dokonać?!" Zgłosiłem się do redakcji i oświadczyłem, że znam prawdziwe przyczyny tego zjawiska, ale dopiero po pięciu latach sprawdzania napisałem opracowanie na dany temat i udostępniłem je naukowcom. Wskazałem na brak badań pola grawitacyjnego w dociekaniach meteorologiczo-sejsmicznych. Na podstawie obserwacji tej styczniowej, ciepłej pogody zasugerowałem, że wtedy po przesileniu zimowym, przy powrocie Księżyca i Słońca do równika w średnich szerokościach geograficznych zaczyna słabnąć zewnętrzne pole grawitacyjne, bo przenosi się w niższe szerokości i to jest przyczyną tworzenia się niżów nawet przez kilka tygodni. Właśnie w tym czasie zewnętrzne pole się sumuje, a jest to niebagatelna siła, bo na początku stycznie Ziemia jest najbliżej Słońca i zaczyna się oddalać, a pole słabnie z kwadratem odległości.

Kto przyjmie taki tok myślenia, zapewne przestanie się dziwić, że na Islandii obudził się wulkan i bardzo logicznie wiatr wieje z zachodu!

Teraz czekamy na powtórkę aury z końca grudnia, a więc po nowiu powinna się zjawić zima i w okolicy pełni może pokaże nam swoje rogi? Tak myśli zwyczajny polonista, który pozdrawia Sympatyków i Oponentów.

M. Grawit


8 stycznia 2015 r.

Proszę obserwować klasyczny mechanizm grawitacyjny, determinujący ruch powłoki gazowej Ziemi, w kontrastowych porach roku, które mają cechy wspólne. Zima zgłosiła się prawie "kalendarzowo". Tak samo zgłosił się największy mróz w czasie pierwszej, zimowej pełni naszego satelity. Chodzi oczywiście o Europę Środkową. W czasie gdy zewnętrzne źródło grawitacji zmierza na północ, na północnym Atlantyku rozbudowują się prawie zawsze niże, które atakują kontynent przy powrocie Księżyca do równika. Mechanizm jest bardzo prosty: po uwypukleniu masy gazowej w średnich szerokościach geograficznych, wraca ono za zewnętrznym źródłem grawitacji w kierunku równika. Za 28 dni możemy spokojnie oczekiwać podobnego procesu. Mimo tego, że na naszej półkuli nie mamy letniego nagrzania, układy baryczne przybierają podobną postać jak w lecie, różniąc się tylko kontrastową temperaturą. Czekamy zatem przy następnej pełni na (boję się powiedzieć) największy mróz, może -27ºC? W lecie bowiem pokazywały się podobne plusowe temperatury. Właśnie tak działa mechanizm pogodowy, którego jestem cichym odkrywcą (?) - życie pokaże!

Pozdrawiam - M. Grawit


7 stycznia 2015 r.

A jednak "przymroziło" w czasie pierwszej pełni zimowej, chociaż już zacząłem się niepokoić, że w tryby zasady wdarł się jakiś piasek. W drugim opracowaniu "klucza do pogody" w pierwszym zdaniu poinformowałem Czytelników, że "każdy może trafnie przewidywać pogodę na długie okresy w przyszłość (w ogólnych zarysach) na podstawie danych astronomicznych" i zdawałem sobie sprawę z tego, że mnie wszyscy wyśmieją, co do dzisiaj jest chyba aktualne. Jednak rzeczywistość potwierdza, nieskromnie mówiąc, moje "badania". Takie "przepowiednie" można głosić 1000 lat na przyszłość! Cała sprawa dotyczy pola grawitacyjnego, które w każdym momencie ulega metamorfozie.:
Pełnia zimowa i letnia ma cechy wspólne, czyli podobne natężenie pola. Różnica polega tylko na zamianie przypływu syzygijnego, tzn. nowiu i pełni Księżyca. Tradycja ludowa wiedziała jak przewidywać, ale z pewnością nie znała prawdziwej przyczyny sprawdzających się przewidywań. W lecie i w zimie jest podobna oscylacja (około pół stopnia kąt.) Księżyca wokół równika.

Następnego wielkiego mrozu możemy się spodziewać za 28 dni, w czasie lutowej pełni z początkiem tego miesiąca. Jeśli ostatnia zima trwała dwa tygodnie dłużej to w tym roku może skróci się o tyle samo, dlatego że największe mrozy mogą się pojawić wcześniej. Liczę na to, że wyż syberyjski może wtedy pokaże swoje rogi?

Pozdrawiam wytrwałych Współbadaczy, a Szanownym Oponentom życzę owocnego rozumowania - M. Grawit

Dalej czekam na największe El Nino w lecie, a najpewniej pod koniec roku, bo zbliżamy się do najmniejszej oscylacji Księżyca w cyklu prawie 19-letnim.


1 stycznia 2015 r.

Stosowanie teorii grawitacyjnej w meteorologii trudno oprzeć na schemacie z powodu licznych danych o ciągle zmieniających się wartościach. W schemacie czekam na największy mróz w górnej kulminacji deklinacyjnej Księżyca w czasie pełni, a tu niespodziewane ocieplenie na kilka dni przed przypływem syzygijnym. Prawdopodobną przyczyną takiego stanu rzeczy może być oddalanie się Księżyca od Ziemi, który dąży do apogeum. Różnica bowiem w sile przyciągania pomiędzy perygeum wynosi prawie jedną czwartą oddziaływania satelity na naszą planetę (obliczenia kol. inter. inż. A. Szylara). (Trudno się dziwić, że prawdziwi naukowcy nie zajmują się tym tematem, a próbuje ich wyręczać jakiś "wierszokleta"!)

Zatem natężenie pola zamiast rosnąć, widocznie maleje, o czym może świadczyć zmniejszający się ruch "kątowy" źródła zewnętrznej siły grawitacyjnej. Powrót Księżyca do równika wiąże się z cyrkulacją zachodnią, a w tym przypadku jego oddalanie ją przyspiesza. A więc ciągle się uczymy. W tym Nowym Roku kończę pobieżnie przeglądać pełny, 18,6-letni cykl deklinacyjny Księżyca (od +/- 18º do +/- 28º42'). Na razie mogę napisać, że w 83. roku życia doczekałem tej sytuacji na niebie. Teraz czekam na naśladowców! Nauka jest piękna, bo w grawitacji jest porządek!

Gdyby obsługa lotniska o tym chciała wiedzieć, toby nie organizowała lotu w strefie równikowej kiedy tam (w niedzielę) przelatywał Księżyc, który uwypuklił powłokę gazową naładowaną wilgocią do największej wysokości i może nie byłoby ponad 160 ofiar?

Łączę pozdrowienia - M. Grawit


Poprzednia strona: Kącik meteorologiczny - 2016 Następna strona: Kącik meteorologiczny - 2014